Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zdrowe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zdrowe. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 20 lipca 2017

Pizza z brokuła









Lubię dobrą pizzę...najchętniej jedzoną gdzieś u kogoś bo sama rzadko ją przyrządzam. Najpyszniejszą pizzę w życiu jadłam w jakiejś małej budce w Asyżu będąc nastolatką a jej smak pamiętam do dzisiaj. 
W pizzy najważniejsze jest ciasto, myślę, że każdy się z tym zgodzi. Jednak niestety często z różnych powodów zdrowotno dietetycznych nie możemy jeść pizzy zawierającej gluten. I w takim właśnie przypadku idealna będzie ta forma tego włoskiego przysmaku.
Spód przygotowany z rozdrobnionego brokuła, jajka i sera będzie pyszną alternatywą dla mącznego ciasta. Zachęcam Was do spróbowania i dobrania własnej kompozycji dodatków.

Co ważne to ta pizza jest smaczna nawet na zimno...zabrałam ją do pracy i jadłam w biegu bez czasu na podgrzanie i była naprawdę smaczna :-)




Składniki :


  • 1 średni brokuł
  • 2 jajka
  • 1/4 szklanki parmezanu
  • 1/4 szklanki mozarelli tartej
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 1/4 łyżeczki pieprzu
  • przyprawy według uznania - ja dodałam zioła prowansalskie i pieprz cytrynowy

Oraz na wierzchnią warstwę :
  • 1/4 szklanki sosu pomidorowego
  • 1 szklanka dowolnego sera - ja użyłam mozarelli tartej
  • dowolne warzywa 

Przygotowanie :

  1. Piekarnik rozgrzewamy do 200°C i wykładamy blaszkę papierem do pieczenia.
  2. Brokuła rozdrabniamy w mikserze albo ucieramy na tarce tak by miał konsystencję nie grubszą od ryżu.
  3. Brokuła wkładamy do miski, przykrywamy folią spożywczą i wstawiamy do mikrofalówki na 1-2 minutki by zmiękczyła go para. Po wyjęciu poczekajmy chwilkę aż brokuł ostygnie a następnie odsączamy z niego wodę przez tetrową pieluchę albo gazę. Ważne by pozostała Wam prawie sucha masa.
  4. W dużej misce mieszamy ze sobą brokuła, jajko, sery i przyprawy. Następnie masę wykładamy na blaszkę formując z niej spód do naszej pizzy.
  5. Pieczemy przez około 10-12 minut aż spód się zarumieni lekko po czym wyjmujemy z piekarnika by dołożyć na wierzch sos pomidorowy, ser i ewentualnie warzywa.
  6. Ponownie wkładamy do piekarnika na kolejne 10-12 minut aż ser się roztopi i zarumieni.
Ja na koniec dodaję jeszcze świeże pomidorki i rukolę oraz jarmuż.

Mam nadzieję, że zasmakuje Wam ta wersja pizzy ;-)

Smacznego !






















piątek, 14 lipca 2017

Pasta z bobu z miętą






Dziś prędziutko przed weekendem wrzucam Wam kolejną propozycję na wykorzystanie odkrytego przeze mnie w tym sezonie bobu :-) Zajrzyjcie do poprzedniego przepisu na bób pieczony w przyprawach jeśli jeszcze nie widzieliście ;-) Zachęcam bo jest wyjątkowo atrakcyjną przekąską.

A dzisiaj pomysł na pastę z bobu, przy czym wykorzystać do niej możecie również groszek zielony albo zmieszać bób z groszkiem.

Składniki pasty :

* ugotowany bób
* skórka z cytryny drobno starta
* sok z cytryny
* świeża mięta
* przyprawy
* oliwa z oliwek
* opcjonalnie zielony groszek

Ugotujcie bób al dente i po ostudzeniu obierzcie ze skórki.
Dodajcie do niego pozostałe składniki i przyprawcie według uznania i zmiksujcie wszystko ze sobą w mikserze albo ręcznie rozgniećcie bób jeśli nie chcecie gładkiej pasty tylko z wyczuwalnymi kawałkami bobu.

Zajadajcie na grzankach, pieczywie lub jako dodatek do innych potraw.

Smacznego !














wtorek, 11 lipca 2017

Pieczony bób



Ten ostatni rok jest przełomowym dla mnie biorąc pod uwagę nowe smaki i odkrycia kulinarne...
Polubiłam potrawy, które dotąd zaliczałam do grona niejadalnych ;-) 
I tak dostojnie do tego grona ostatnio dołączył BÓB - zmora dzieciństwa ! Zapach gotującego się w kuchni bobu, który od zawsze uwielbiany był przez moich rodziców doprowadzał mnie do szału i skutecznie wyprowadzał z kuchni ;-)
W zeszłym sezonie moja przyjaciółka Julia w sezonie niemalże codziennie zajadała się bobem...a ja nie mogłam zrozumieć tego fenomenu...i już wtedy zaczęłam podejrzewać, że coś musi być w tym zielonym fasolowatym paskudztwie...musiałam jednak dojrzeć do tego by się z nim zmierzyć...
I jakie było moje zdziwienie jak okazało się, że jest pyyyyyyszny w każdej postaci.
Jednak nie byłabym sobą gdybym nie poszukała bardziej wyszukanych form serwowania bobu niż po prostu ugotowanego w skórkach.
Dzisiaj pierwsza odsłona a w najbliższych dniach kolejne dwie - w postaci pasty i frittaty z wędzonym pstrągiem także czujnie zaglądajcie po nowe przepisy ;-)

No dobrze...dosyć opowiadania...przejdźmy do rzeczy !



Potrzebujemy :

- bób
- oliwę
-wybrane przyprawy
- mąkę ryżową lub zmielony drobno suchy ryż

Oto instrukcje :

1.  Surowy bób przekrajamy na płaskie połówki i zdejmujemy skórkę. Po przekrojeniu pięknie odchodzi od skórki i wyskakuje wprost do miseczki ;-)

2. Obrane połówki wkładamy do naczynia do mikrofalówki, wlewamy około 1 cm wody, przykrywamy folią spożywczą i zagotowujemy w mikrofali około 3-4 minuty aż będzie lekko miękki. Następnie należy go odcedzić i ostudzić.  

         * jeśli nie macie mikrofalówki to wrzućcie go na troszkę do gotującej wody i czujnie  
           sprawdzajcie żeby nie rozgotować

3. Piekarnik nagrzewamy do 180 C.

4. Do miski wrzucamy ostudzony bób, dodajemy ulubione przyprawy - ja dodałam dużo papryki ostrej, trochę słodkiej, mix przypraw do kurczaka, sól i pieprz cytrynowy.

5. Dodajemy mąkę ryżową lub samodzielnie zmielony ryż - tyle by otuliła trochę nasze fasolki razem z przyprawami - jak się upiecze to będzie chrupka.

6. Całość skrapiamy oliwą z oliwek i przekładamy na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia.

7. Pieczemy około 30-40 minut przewracając bób w połowie czasu pieczenia. Chcemy osiągnąć efekt chrupkiej otoczki z przypraw i mąki ryżowej.

8. A potem już tylko zajadać ! Pyyyszne zarówno na ciepło jak i na zimno.


Dajcie znać proszę w komentarzach czy Wam smakowało !

K.











  



niedziela, 23 kwietnia 2017

Kokosowa owsianka z herbatą matcha





Zalety sproszkowanej zielonej herbaty matcha aż trudno zliczyć. Wdarła się ona ostatnio na kulinarne salony i robi furorę. Za oceanem coraz częściej pojawia się nie tylko w formie naparu czy herbacianego matcha latte ale również dodawana jest do deserów i potraw. Swoją drogą patrząc na stan zdrowia Japończyków, którzy matchę piją niemalże co dnia, można z łatwością przyjąć, że jej właściwości zdrowotne są warte uwagi. Poczytajcie sobie o jej właściwościach, myślę, że warto. Ja miałam to szczęście pić matchę w najczystszej formie będąc w Japonii i muszę przyznać, że nie byłam zachwycona. Herbata ta jest bardzo konkretna i wyrazista w smaku i trudno mi przekonać się do picia matchy w formie naparu. Jednak uważam, że ma ogromny potencjał dodawana do innych potraw i deserów.
Dzisiaj zaproponuję Wam owsiankę z matchą, którą najlepiej przygotować wieczorem by rano zjeść na śniadanie. Jest bardzo przyjemna smaku i jakże zdrowa ;-) !

Składniki :
  • 1 szklanka kefiru lub jogurtu pitnego
  • 2-4 łyżeczki herbaty matcha (najlepsza jest japońska a nie chińska)
  • 1 szklanka mleka kokosowego
  • 1/4 szklanki nasion chia
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 1 banan
  • 3/4 szklanki płatków owsianych
  • 1 łyżka miodu lub syropu z agawy lub klonowego opcjonalnie
Przygotowanie :

  1. Miksujemy ze sobą kefir, mleko kokosowe i banana. Następnie dodajemy herbatę matcha i cynamon i ponownie mieszamy. Możemy dosłodzić wszystko miodem lub syropem.
  2. Do miseczek lub szklanek rozsypujemy po około 1-2 łyżki nasion chia i 2-3 łyżki płatków owsianych, po czym zalewamy to naszym zielonym mlekiem.
  3. Mieszamy wszystko w miseczkach i odstawiamy do lodówki na noc.
  4. Rano możemy dosypać jeszcze płatków, troszkę herbaty matcha i na przykład ulubionych orzechów.
Smacznego !











piątek, 31 marca 2017

Ryba pieczona w białym winie







Dzisiaj pierwszy raz od dawna na blogu zagościła ryba...w tym przypadku akurat wybór padł na dorsza, ale przepis ten wykorzystuję do różnych gatunków ryb i zawsze doskonale się sprawdza.

Ryby większość z nas lubi...ale przyrządzania ich w naszych kuchniach już niewielu ;-) Smażenie ryby w domu na ogół wiąże się z długim wietrzeniem...a i zdrowotnie nie jest idealne.
Dlatego ja polecam Wam pieczenie ryby w piekarniku...bezproblemowe i zdrowe. Ryba tak upieczona w białym winie jest bardzo soczysta i aromatyczna. 

W tej potrawie używam rozmarynu, który uwielbiam za to jak bardzo jest aromatyczny ale również często dorzucam trawę cytrynową, która jest dla mnie taką aromatyczną kropką na "i". Podczas pieczenia tej potrawy zapachy unoszące się po domu są na tyle apetyczne, że nawet mój syn, niekoniecznie przepadający za rybami prosi o swoją porcję po wyjęciu z piekarnika ;-) Jak zwykle jego opinia jest dla mnie najlepszą recenzją.

Pamiętajcie, że trawa cytrynowa jest opcjonalna. Możecie użyć suszonej równie dobrze, albo dorzucić suszone liście kafiru. Ja kupuję trawę co jakiś czas i mrożę ją w całości. Potem tylko w miarę potrzeby wyciągam potrzebną ilość pędów i dodaję do potraw. Zachęcam i Was do mrożenia trawy cytrynowej.

Składniki :
  • dowolna biała ryba - polecam filety z dorsza lub sandacza
  • świeży rozmaryn
  • 4-5 ząbków czosnku
  • oliwa z oliwek
  • sól, pieprz cytrynowy
  • białe wino - około 1/2-1 szklanki
  • trawa cytrynowa
Przygotowanie :


  1. Rozgrzewamy piekarnik do 180-200 ° C.
  2. Rybę dokładnie płuczemy i osuszamy ręcznikiem papierowym.
  3. Obieramy czosnek i kroimy go w cienkie plasterki.
  4. Rybę układamy w naczyniu do zapiekania, przyprawiamy solą i pieprzem, po czym układamy na niej plasterki czosnku. 
  5. Polewamy wszystko oliwą z oliwek i dorzucamy świeży rozmaryn oraz opcjonalnie trawę cytrynową.
  6. Pieczemy przez 10 minut, po czym dolewamy białe wino i pieczemy jeszcze około 15 minut.
         * Ja na ostatnie 5 minut nastawiam pieczenie z góry żeby zarumienić czosnek.


Smacznego !











wtorek, 28 marca 2017

Chia pudding kokosowo-bananowy




 



Za oknami już wiosennie, powoli zaczyna się zielenić świat i budzić do życia...uwielbiam ten okres. Jest moim zdaniem najpiękniejszy ze wszystkich w ciągu roku. Przybywa nam energii po jesiennej i zimowej nostalgii, nabieramy ochoty na nowe...nowe początki, nowe smaki, nowe emocje i nowe doświadczenia.
Ja w tym roku wyjątkowo ogarnięta byłam jesiennym spokojem i spadkiem energii...jak nigdy dotąd czułam potrzebę wyciszenia, poczytania książki i przemysleń...stąd moja rzadsza obecność w sieci...Nie wiem czy do czegoś zaprowadzą mnie owe przemyślenia, ale wiem, że były mi bardzo potrzebne. 
Wraz z kolejnymi promieniami słońca i kolejnymi pączkami budzących się po zimie roślin w ogrodzie budzę się i Ja... z nową energią i chęcią do działania. Powoli znowu zaczyna mi się chcieć eksperymentować w kuchni i pichcić wieczorami (zaraz po tym jak resztkami sił ogarnę ogródek ;-).

Dzisiaj tak na szybko przypominam Wam o genialnym puddingu z nasion chia. Tym razem w trochę innej odsłonie, ale jak zawsze genialny na śniadanie, deser czy słodką przekąskę.

Dogadzajmy sobie na wiosnę...wprowadźmy świeżość i energię do naszych jadłospisów. Zachęcam !


Składniki :

  • 1 puszka mleka kokosowego
  • 2 łyżki syropu klonowego
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
  • szczypta soli
  • 4 łyżki nasion chia
  • 2 dojrzałe banany
  • 3/4 łyżeczki cynamonu
  • płatki lub wiórki  kokosowe 

Przygotowanie :

  1. Zmiksujcie lub dobrze wymieszajcie ze sobą mleko kokosowe, ekstrakt waniliowy, sól, syrop klonowy i cynamon.
  2. Przełóżcie wymieszane z dodatkami mleko do miski i wmieszajcie dokładnie nasiona chia, po czym odstawcie do lodówki na conajmniej 3 godziny.
  3. Po wyjęciu z lodówki zamieszajcie i dodajcie jednego rozgniecionego banana i ponownie zamieszajcie.
  4. Podawajcie posypując po wierzchu plasterkami banana i płatkami kokosa.

Smacznego i wszystkiego wiosennego !











poniedziałek, 21 listopada 2016

Wegetariański burger z ciecierzycy i nie tylko




Gdy zaczynałam przygodę z moim blogiem, znali go tylko najbliżsi. To ich pytałam o opinię   i czekałam na ich cenne uwagi. I gdy większość bliskich mnie bardzo wspierała i zawsze znajdowała choć chwilkę by zajrzeć do nowych wpisów, jeden z moich braci ciotecznych (ten, który mi zawsze najbardziej dokucza...;-) powiedział, że on na bloga zajrzy dopiero jak wrzucę tam jakiegoś porządnego burgera. Stwierdził, że te moje potrawy z zielska mało go interesują ;-) No więc po ponad dwóch latach pisania bloga, nadszedł dzień, w którym wrzucam przepis na burgera...aaaale oczywiście nie byłabym sobą, gdyby był to burger mięsny, wszak za mięsem nie przepadam. Burger jest więc wegetariański i bardzo pyszny.
Możecie go podawać w formie burgera ale doskonały będzie pod postacią kotletów na ciepło albo na zimno. 

Składniki :

  • 1 puszka ciecierzycy
  • 8-10 suszonych pomidorów
  • 1 średnia czerwona cebula
  • 200g mielonych migdałów
  • sól, pieprz
  • garść świeżej bazylii

Przygotowanie :

  1. Ciecierzycę z puszki płuczemy dokładnie i odkładamy na ręcznik papierowy do osuszenia.
  2. W międzyczasie siekamy w kostkę średnią czerwoną cebulę i mielimy w mikserze migdały, jeśli nie dysponujecie mielonymi.
  3. Do miksera wrzucamy osuszoną ciecierzycę, suszone pomidory, zmielone migdały i bazylię. Miksujemy wszystko ze sobą i doprawiamy do smaku.
  4. Powstałą masę wkładamy na 30 minut do lodówki by odrobinę zesztywniała.
  5. W międzyczasie nagrzewamy piekarnik do 180-200 C.
  6. Przygotowujemy bułeczki i warzywa, jeśli chcemy mieć burgera.
  7. Po wyjęciu masy z lodówki formujemy kotlety i układamy na blaszce z papierem do pieczenia. Kotlety smarujemy z wierzchu oliwą z oliwek i pieczemy około 25-30 minut. W połowie pieczenia możecie przewrócić kotlety, ale nie jest to konieczne.
Jeśli macie mało czasu to możecie burgery usmażyć na patelni, wtedy będą bardziej chrupkie z wierzchu.

Potem pozostaje nam skomponować swojego burgera albo podać te pyszności w formie kotletów na ciepło lub zimno - są przepyszne na zimno jedzone z biegu ;-)

Smacznego !








wtorek, 25 października 2016

Koktajl żurawinowy






Żurawiną zachwycam się od dwóch sezonów. Wciąż poszukuję jej zastosowań i staram się wykorzystać ją w różnych konfiguracjach w mojej kuchni. Dzisiaj najprostsze i najszybsze rozwiązanie na wykorzystanie tego super zdrowego owocu. Ten pyyyyszny koktajl piłam niedawno u mojej sąsiadki Oli i dzielę się z Wami tą dobrocią :-) 

Co potrzebujecie ?

* żurawinę świeżą (leśną lub uprawną)
* kefir, maślankę lub jogurt naturalny
* banany
* cukier, syrop z agawy lub miód
* ewentualnie migdały
* ewentualnie pomarańcze


Zmiksujcie ze sobą w dowolnych proporcjach powyższe składniki i rozkoszujcie się smakiem tego super zdrowego koktajlu. Możecie dodać pomarańcze, gdyż doskonale komponują się z żurawiną.

Smacznego !










wtorek, 20 września 2016

Chrupiące chipsy z ciecierzycy





Każdy z nas ma swoje chwile kulinarnych słabości...swoje jedzeniowe grzeszki. Okres letni obfituje co prawda w zdrowe,świeże warzywa i owoce, jednak pełen jest również imprez...a te obfitują często w niezdrowe przekąski, które doskonale komponują się z lampką wina ;-) Ja często lubię coś chrupać, szczególnie jak mam jakieś pyszne wino w kieliszku. Sięgam wtedy często po orzechy, ale i chipsy zdarza mi się zjeść. No niestety...nie jestem święta ;-)

Doskonałym rozwiązaniem na takie chwile słabości są chipsy z ciecierzycy. Zdrowe i pyszne. I od razu jakoś tak lżej na sumieniu przy takim chrupaniu ;-) I co ważne - śmiało może być konkurencją dla chipsów wśród dzieciaków ! Sprawdziłam na moim Filipie i jego znajomych :-) Polecam Wam więc gorąco !

Składniki :

- ciecierzyca z puszki lub ugotowana
- oliwa z oliwek
- przyprawy np. papryka słodka, ostra, czosnek w proszku, zioła prowansalskie, sól pieprz


Przygotowanie :
  1. Ciecierzycę odcedzamy i płuczemy dokładnie w zimnej wodzie.
  2. Wykładamy ją na blat wyłożony ręcznikami papierowymi i osuszamy, obierając z luźno odchodzących łusek ( jak je zostawicie to nic się nie stanie :-) Jak macie czas to zostawcie ciecierzycę by trochę sama podeschła.
  3. Suchą ciecierzycę układamy na płasko na dużej blaszce, na papierze do pieczenia albo folii aluminiowej i spryskujemy odrobiną oliwy z oliwek. Uważajcie by nie dać za dużo oliwy - gdy będzie jej za dużo to chipsy nie upieką się na chrupiąco.
  4. Wkładamy blaszkę do piekarnika, ustawiamy temperaturę na 220 C i pieczemy przez 40 minut, przewracając ciecierzycę co jakiś czas by równomiernie się piekła.
  5. Następnie wyjmujemy ciecierzycę z piekarnika, obsypujemy ją ulubionymi przyprawami, mieszamy i pieczemy w przyprawach jeszcze przez 10 minut.
  6. Podawać możemy je ciepłe (są pyyyszne) albo zostawić w ciepłym piekarniku do ostudzenia.
Ja użyłam ostatnio do sowich chipsów czosnku w proszku, papryki słodkiej i ostrej oraz sporo soli. Wy możecie wybrać inne przyprawy, kombinujcie śmiało ! Można je przygotować nawet w wersji na słodko z cukrem i cynamonem ;-)

Smacznego !
















poniedziałek, 30 maja 2016

Rzodkiewkowe love - rzodkiewki pieczone z ziołami








Wiosenne nowalijki to ogromna przyjemność dla każdego wielbiciela warzyw. Jak tylko w ogrodzie pojawiają się moje własne to aż żal je zjeść, bo tak cieszą tym, że po prostu są ;-)

W zeszłym roku z moich kolorowych rzodkiewek robiłam bukiety w prezencie dla bliskich,w tym roku postanowiłam poświęcić im więcej uwagi i pokombinować z przepisami na te chrupiące pyszności.

I tak pewnego dnia postanowiłam je upiec, bo gdzieś kiedyś czytałam, że pieczone mają swoją rzeszę wielbicieli. I wiecie co...wyszły bardzo ciekawie i myślę, że są fajną odmianą i świetnie sprawdzą się jako towarzysze jakiegoś dania głównego. Wypróbujcie i podzielcie się ze mną Waszą opinią ! 





Co potrzebujemy ?

  • pęczek rzodkiewek - przekrojone na połówki lub ćwiartki
  • rozmaryn świeży
  • czosnek - przeciśnięty przez praskę
  • ostra papryka
  • sól
  • pieprz
  • oliwa z oliwek

Przygotowanie :

  • Umyte rzodkiewki przekrajamy na połówki lub ćwiartki i wrzucamy do miseczki.
  • Wrzucamy przeciśnięty przez praskę czosnek, rozmaryn, trochę ostrej papryki, sól, pieprz i polewamy wszystko oliwą z oliwek. 
  • Mieszamy wszystko ze sobą i wykładamy na blaszkę.
  • Pieczemy w 200 C przez około 20-30 minut.

Smacznego !









wtorek, 24 maja 2016

Jarmużowe spring rollsy z egzotycznym sosem




Nadeszła wreszcie piękna, słoneczna wiosna a wraz z nią ochota na kolorowe warzywne dania. Coraz częściej sięgamy po świeże warzywa i orzeźwiające sałatki a nasz organizm domaga się lekkich potraw. Doskonałą propozycją zdrowej, warzywnej przekąski są spring rollsy ze świeżych warzyw. Ostatnio podobne przygotowała moja bratowa Iwonka i były przepyszne ! Zainspirowana przez Iwonę postanowiłam przygotować moją wersję ryżowych zawijasów. Jako fanka jarmużu zdecydowałam, że to właśnie on musi zostać głównym bohaterem tego dania. Jednak bohaterowi potrzebne było wyśmienite towarzystwo więc wyczarowałam dość egzotyczny sos, który nadał surowym warzywom doskonałego wyrazistego charakteru. I wybaczcie, że nie podam Wam dokładnie proporcji składników sosu, ale był on tworzony spontanicznie według zasady "do smaku" :-) Musicie więc skorzystać z moich wskazówek co do składników, ale proporcje wybrać już sami. I pamiętajcie, że możecie użyć przeróżnych warzyw, niekoniecznie dokładnie takich jak ja. 

Składniki :
  • 1 opakowanie papieru ryżowego
  • marchewka
  • jarmuż surowy
  • rukola
  • papryka świeża
  • ogórek świeży
  • listki mięty
Sos :
  • sos sojowy ciemny
  • masło migdałowe albo orzechowe
  • sos teriyaki
  • miód
  • olej sezamowy
  • sos chilli lub ostra pasta chilli
  • sok z limonki


Przygotowanie :

  1. Warzywa takie jak marchewka, papryka czy ogórek obieramy i kroimy w słupki.
  2. Sałaty, jarmuż i miętę płuczemy i osuszamy.
  3. Przygotowujemy patelnię z zimną wodą, w której będziemy moczyć papier ryżowy.
  4. Moczymy po jednym arkuszu papieru przez kilka sekund w wodzie, po czym układamy na nim centralnie warzywa i ściśle zawijamy. Ja dodaję jeszcze miętę, bo pysznie komponuje się ze świeżymi warzywami i bogatym w smaki sosem.
  5. Po przygotowaniu wszystkich spring rollsów zabieramy się za sos.
  6. Przygotowując sos mieszamy ze sobą wszystkie składniki do momentu uzyskania gładkiej, lekko gęstej konsystencji o odpowiadającym nam smaku. Ja uważam, że pysznie jest gdy wyczuwalna jest kwaskowatość limonki w tym słodko-słonym sosie. Nie bójcie się eksperymentować. Gdy sos będzie za gęsty, dodawajcie olej sezamowy. 
Spring rollsy maczajcie w sosie i zajadajcie !
Jeśli chcecie je sobie zachować na później albo wpakować do lunchboxa, posmarujcie je lekko oliwą by się nie posklejały ze sobą.

Smacznego !




wtorek, 5 kwietnia 2016

Pasta z czosnku niedźwiedziego, suszonych pomidorów i pistacji










Od dwóch lat zakochana jestem w nim każdej wiosny. I myślę, że to taka wyjątkowa miłość na zawsze ;) O kim mowa...? Oczywiście o czosnku niedźwiedzim. Kto go raz spróbował ten rozumie w pełni mój zachwyt, a kto jeszcze nie skosztował tego przysmaku niedźwiedzi to prędko musi to nadrobić ;-) 

Czosnek niedźwiedzi najlepszy jest świeży, drobno pokrojony na kromce pysznego chleba z masełkiem i solą ;) Ale ja postanowiłam poszukać jeszcze innych sposobów na te aromatyczne zielone liście. 
Jedną z moich propozycji jest więc pasta z czosnku i suszonych pomidorów. Wyszła tak pysznie, że chyba zrobię trochę w małe słoiczki by cieszyła po sezonie. 

Co Wam jest potrzebne : 

* garść czosnku niedźwiedziego albo dwie ;-) 
* oliwa z oliwek
* suszone pomidory 
* słonecznik
* mielone kub krojone pistacje - opcjonalnie
* sól, pieprz 

Pokrójcie drobno czosnek i suszone pomidory. Dodajcie pestki słonecznika i pistacje a na koniec dodajcie oliwę i przyprawy. 
Wyjdzie Wam przepyszna pasta do pieczywa, na grzanki lub na przykład do wytrawnego naleśnika. 

Smacznego !