czwartek, 19 stycznia 2017

Lemon curd czyli krem cytrynowy








Po Nowym Roku zaczął się na dobre sezon cytrusowy. Pomarańcze w tym okresie zaczynają bajecznie nabierać słodyczy a odmiany czerwone z każdym dniem nabierają kolorów…najpierw z soczyście pomarańczowych nieśmiało nabierają pąsów by wreszcie objawić nam się soczyście czerwonym miąższem. I choć to właśnie pomarańcze są na ogół bohaterami cytrusowych opowieści to absolutnie na należy zapominać o cytrynach !
Cytryny w tym okresie są pachnące, aromatyczne i cudownie soczyste. I warto właśnie teraz pomyśleć o tym jak zrobić z nich gwiazdy naszej kuchni ;-)

Ja od momentu, w którym w zeszłym roku miałam ogromną przyjemność uczestniczyć w warsztatach fotografii kulinarnej na farmie cytrusów na Sycylii zupełnie inaczej na nie patrzę. Spacerując po pięknych sadach, gdzie pomarańcze, mandarynki i cytryny są na wyciągnięcie dłoni…a cytrusowy zapach unosi się w powietrzu…doceniłam jakby bardziej naturę, która karmi nas swoimi owocami. Jednocześnie natychmiast nachodziła mnie refleksja o tym, że o tyle o ile lokalne nam klimatycznie warzywa jestem w stanie choć w jakiejś części wyszukiwać ze sprawdzonych źródeł to cytrusy pochodzą z tak odległych mi terenów, że kompletnie nie wiem co kupuję i co jem. 
Dzięki warsztatom trafiłam na cudną ekologiczną plantację, na której na własne oczy widziałam jak uprawiane są cytrusy.
I to była miłość od pierwszego smaku…pierwszej opowieści właściciela o tym jak zdecydował, że plantacja będzie ekologiczna. Więcej o mojej wyprawie i wrażeniach z plantacji możecie poczytać TUTAJ.

Od tamtej wizyty staram się w sezonie zimowym cytrusy zamawiać właśnie z Sycylii - dzięki Incampagna.pl jest to bardzo proste i sprawne…a najważniejsze jest to, że wiem co kupuję i co podaję na talerzu mojemu smykowi. 
Polecam wszystkim, promuję i reklamuję bo to wspaniałe miejsce, cudowni ludzie i cudowna inicjatywa zaradnej Polki, która napędza swoją energią super przedsięwzięcie.

No dobrze…rozpisałam się trochę tym razem niekulinarnie…z przyjemnością wracając myślami do zeszłej zimy, gdy podziwiałam cudną Sycylię na którą mam nadzieję jeszcze wrócić.
Ale cytrusowe wspomnienia i opowieści obowiązkowo opatrzyć trzeba jakimś pysznie cytrusowym przepisem. 

Dziś z cytrynami w roli głównej :-)

Jakiś czas temu na warsztatach kuchni włoskiej przygotowywałam tradycyjny krem cytrynowy - tzw. lemon curd.
Używałam go wtedy do przekładania boskiego włoskiego drożdżowego ciasta panettone…Był prosty w przygotowaniu i pyszny. Zatęskniłam za nim ostatnio więc postanowiłam przygotować go ponownie i spisać dla Was przepis.

Krem ten doskonale nadaje się właśnie do drożdżowych ciast, do babeczek i przeróżnych deserów. Doskonale nada się jako krem do tarty czy też jako dodatek do lodów. Zastosowań może być wiele…może Wy macie jakieś ciekawe pomysły na jego wykorzystanie ? Jeśli tak to zostawcie proszę swoje pomysły w komentarzu, chętnie je poznam.

A teraz czas na przepis :-)

Składniki : ( na około 2 szklanki kremu )

  • 7-8 żółtek
  • 270 g cukru
  • 120-130 ml soku z cytryny (z około 4 dużych cytryn)
  • szczypta soli
  • 1 czubata łyżka skórki otartej z cytryny
  • 120 g schłodzonego masła pokrojonego w kawałki  

Przygotowanie :

Lemon curd należy przygotowywać korzystając z systemu kapieli wodnej. Jeśli nie posiadacie specjalnej miski ani specjalnego podwójnego garnka do kąpieli wodnej…to i tak z powodzeniem możecie przygotować ten pyszny krem.
Ja robiąc go nie dysponowałam ani miską ani specjalnym garnkiem…wystarczyło tylko pogrzebać trochę w szafce z garnkami by znaleźć dwa garnki - jeden większy i jeden mniejszy- tak dopasowane rozmiarem by móc jeden wstawić w drugi i mieć kilka centymetrów przestrzeni na wlanie wody, która parując ma ogrzewać górny garnek.

  1. Na dno większego garnka wlewamy ok 2 cm wody i doprowadzamy do wrzenia na średnim ogniu.
  2. W międzyczasie w mniejszym garnku mieszamy ze sobą energicznie żółtka z cukrem, aż otrzymamy jednolitą masę.
  3. Do otrzymanej masy dodajemy sok z cytryn oraz szczyptę soli i mieszamy aż masa będzie gładka.
  4. Gdy w dużym garnku woda zacznie wrzeć to zmniejszamy ogień na mały i ustawiamy (właściwie jakby zawieszamy) mniejszy garnek wewnątrz dużego- tak by opierał się uchwytami na krawędziach większego garnka zostawiając nam kilka centymetrów przestrzeni z wodą między garnkami. Pamiętajcie, że woda nie może dotykać mniejszego garnka !
  5. Mieszamy nasz gotujący się na parze krem co chwilkę przez około 20-30 minut aż do momentu redukcji kremu i osiągnięcia kremowo żółtego koloru i gęstości takiej, że krem zostanie na drewnianej łyżce ale będzie wciąż płynny.
  6. Zdejmujemy nasz krem z gazu i dodajemy otartą skórkę oraz masło po kawałku cały czas mieszając.
  7. Pozwólmy kremowi ostygnąć po czym przykryjmy go i wstawmy do lodówki.

Lemon curd można przechowywać w lodówce przez 2 tygodnie także nawet jak nie wykorzystacie kremu na jeden deser to spokojnie przez 2 tygodnie wymyślicie dla niego jeszcze jakieś zastosowanie ;-)

Ja do towarzystwa kremowi zrobiłam małe cytrynowe beziki z sokiem z cytryny i żółtym barwnikiem spożywczym by nacieszyły oko.

Smacznego !