Dzisiaj ponownie wracam do tematu dyni. Wciąż możemy je dostać na sklepowych półkach i jak pewnie zauważyliście ja uparcie nie przestaję gotować dyniowych potraw. Bułeczki dyniowe , które ostatnio przygotowywałam zauroczyły mnie tak bardzo, że postanowiłam przygotować do mojej zamrażarki jeszcze więcej puree z dyni, które jest głównym składnikiem moich dyniowych przepisów.
Mieszkańcy Stanów czy Anglii mają wygodnie, bo puree z dyni znajdą na sklepowych półkach w puszkach przez cały rok. My musimy sobie sami poradzić przygotowując owe puree w dyniowym sezonie, najlepiej je zamrażając.
Przypominam Wam, że moim zdaniem najlepsze do tego dynie to te z gatunku Hokkaido - małe, mocno pomarańczowe, które pieczemy ze skórką.
Przygotowanie :
Potrzebujemy dynię. Najlepiej nie jedną...a dwie albo i cztery :-) I najlepiej Hokkaido - jest mała, słodka, piecze się ją ze skórką i ma pięknie pomarańczowy kolor. Ja piekę po cztery małe dynie na raz, swobodnie mieszczą mi się do piekarnika.
Wrzucamy dynię w całości na blaszkę pokrytą folią aluminiową albo silikonową matą - po dokładnym umyciu skórki. Dynię nakłuwamy w kilku miejscach widelcem i pieczemy w temperaturze ok 200*C przez 50-60 minut.
Po wyjęciu z piekarnika, rozkrajamy dynię na pół i pozbywamy się ze środka pestek.
Jeśli używana była dynia Hokkaido to kroimy ją w całości ze skórką w kostkę i wrzucamy do miksera. Jeśli upieczony został inny gatunek dyni to trzeba wydrążyć miąższ a skórkę wyrzucić. Następnie miąższ miksujemy na gładką masę zwaną z francuskiego "puree".
I voila ! Gotowe puree zamykamy w słoiki wekując w piekarniku lub mrozimy.
Smacznego !!!