czwartek, 23 czerwca 2016

Smoothie z mango, banana i pomarańczy




Dzisiaj wrzucam Wam prędziutko przepis na pyszne letnie smoothie.
Uwielbiam mango i miksuję je chętnie z różnymi owocami. Ta kompozycja okazała się być bardzo smaczna, szczególnie jeśli macie smaczne pomarańcze.

Proponuję też zamrozić takie smoothie w formie sorbetu na upalne letnie dni ;-)

Proporcje dobierajcie sami według własnych upodobań.

Składniki do zmiksowania :

  • mango - dojrzałe i miękkie
  • banan
  • pomarańcze

Opcjonalnie nasiona chia do posypania na koniec i syrop z agawy jeśli lubicie słodkie :-)

Pysznych letnich dni Wam życzę !

K.







środa, 15 czerwca 2016

Rose lassi - różany przysmak





Jak pewnie zorientowaliście się po poprzednich wpisach, zwariowałam ostatnio na punkcie dzikiej róży. Ogołociłam z płatków pół miasta, spędziłam wiele godzin obierając każdy płatek z gorzkich końcówek i dziś jestem szczęśliwą posiadaczką kilku przepysznych słoiczków z  konfiturą z róży, indyjskim przysmakiem z płatków Gulkand oraz pyszną różaną nalewką. Miałam jednak oczywiście niedosyt, więc ostatnio przygotowałam sobie jeszcze orzeźwiający koktajl różany na bazie jogurtu. Wyszło pyyyysznie...aż żałowałam, że zrobiłam taką małą porcję ;-) Do tego przysmaku niewiele potrzebujecie, bo wystarczą dwie garstki płatków zerwanych gdzieś na spacerze. Namawiam Was spróbujcie koniecznie !

Składniki na 1 porcję :
  • dwie garstki płatków dzikiej róży
  • jogurt naturalny lub kefir
  • garstka migdałów
  • syrop z agawy lub cukier
  • opcjonalnie kilka pokruszonych pistacji

Najpierw zmiksujcie migdały na drobno a potem dodajcie wszystkie składniki i zmiksujcie ze sobą. Proponuję dosłodzić troszkę i posypać kruszonymi pistacjami to będzie wyjątkowo pysznie !

Smacznego !





piątek, 10 czerwca 2016

Risotto ze szparagami, groszkiem i cytryną










Ach szparagi moje ukochane !
Czekam na nie z utęsknieniem całą zimę i zajadam się z radością jak już tylko pojawiają się na sklepowych półkach. Może kiedyś uda mi się wyhodować własne...;-) ?

Dzisiaj chciałabym przypomnieć Wam przepis na risotto z zeszłego sezonu. Jest tak doskonały, że uznałam, że warto go tu powtórzyć, póki jeszcze sezon na szparagi.


Pisałam już o właściwościach szparagów w zeszłym roku ale przypomnę Wam, że są bardzo zdrowe, pożywne i niskokaloryczne, a do tego zawierają dużo białka.


Składniki :



  • pęczek zielonych szparagów
  • ryż do risotto - ok. 370 gr
  • 250 gr tartego parmezanu
  • sok z 1/2 cytryny
  • skórka z 1 cytryny
  • 250 gr groszku mrożonego
  • pęczek szczypioru  (opcjonalnie)
  • oliwa z oliwek
  • 2 łyżki masła
  • 1l bulionu - najlepiej rosołu z kurczaka, bądź bulionu mięsnego
  • sól, pieprz




Przygotowanie :




1. W  małym garnku doprowadzamy bulion do wrzenia.




2. Myjemy szparagi i kroimy je w skośne ok 2-3cm kawałki.




3. W dużym garnku zagrzewamy oliwę. Na gorącą oliwę wrzucamy posiekany szczypior oraz ryż, mieszając cały czas, podsmażamy ryż aż się lekko zarumieni - maksymalnie do 5 minut.




4. Stopniowo dodajemy do ryżu bulion  - mieszamy cały czas dodając powoli małe porcje  i czekamy aż cały się wchłonie przed dodaniem kolejnej porcji bulionu. Ryż powinien być al dente w ciągu około 20 minut ( jeśli po dodaniu całego bulionu nadal będzie twardy, można dodać trochę wody).




5. Wraz z ostatnią dolewką bulionu tj. na około 5min przed końcem gotowania dodajemy szparagi, masło oraz parmezan i gotujemy aż szparagi będą chrupkie i al dente. Na 2 minuty przed końcem gotowania dodajemy mrożony groszek.




6. Na koniec zdejmujemy risotto z ognia i dodajemy skórkę oraz sok z cytryny, sól i pieprz do smaku.




7. Na talerzu przystrajamy płatkami parmezanu i ewentualnie odrobiną tartej skórki cytrynowej.

Smacznego !







środa, 8 czerwca 2016

Placki z kwiatów czarnego bzu











Czerwiec to miesiąc, w którym kwitnie czarny bez. Kwitnie i pachnie...i kusi by nazrywać choć kilka białych kwiatostanów i wyczarować z nich coś pysznego. I co roku obiecuję sobie syrop...albo placuszki...albo jedno i drugie ;-) Aż wreszcie w tym roku udało się ! Nie przegapiłam momentu kwitnienia i z radością czarowałam zauroczona cudnym, słodkim zapachem czarnego bzu.

Na pierwszy ogień poszły kwiaty czarnego bzu w cieście naleśnikowym z mlekiem kokosowym. Wyszło pięknie i pyyysznie. 











Pamiętajcie wybierając się na zbiory kwiatów czarnego bzu, żeby ostrożnie je zrywać. Ważne jest by uratować jak najwięcej aromatycznego pyłku, który łatwo opada gdy zbyt mocno otrzepujemy kwiaty. Gdy tylko wrócicie do domu, wyłóżcie kwiaty na blacie czy też papierze, tak by umożliwić ewentualnym mieszkańcom ewakuację, gdyż kwiatów nie powinniśmy myć.

Składniki :

* kwiatostany czarnego bzu
* 300 g mąki
* 2 jajka
* 250 ml mleka krowiego
* 150 ml mleka kokosowego (ewentualnie - może być więcej krowiego)  
* 5 łyżeczek syropu z agawy (ewentualnie 4 łyżeczki cukru)
* olej do smażenia - najlepiej rzepakowy 

Jeśli chcecie uzyskać rzadsze ciasto to można dodać jeszcze trochę wody.

Przygotowanie :

Wymieszać ze sobą wszystkie składniki na ciasto naleśnikowe. Kwiatostany moczyć w cieście, odczekując po wyjęciu moment, tak by opadł nam nadmiar ciasta.
Układać na patelni na dobrze rozgrzany tłuszcz i smażyć z dwóch stron.

UWAGA ! Ja kiedyś zostawiłam ogonki dla celów estetycznych ;-) Z ogonkiem trochę trudniej podsmażyć z drugiej strony - ale można ! Polecam  jednak odcinać ogonki tuż po ułożeniu na patelni, tak by swobodnie móc przewrócić kwiat na drugą stronę.

Po usmażeniu układamy placuszki na ręczniku papierowym by odsączyć tłuszcz.

Na koniec proponuję posypać solidnie cukrem pudrem przed podaniem albo serwować je w towarzystwie jakiejś pysznej konfitury :-)

Smacznego !





poniedziałek, 6 czerwca 2016

Różany przysmak rodem z Indii - Gulkand







Dzisiaj kolejny różany przysmak...och jak ja uwielbiam ten smak ! I tak mi żal, że dzika róża tak krótko kwitnie, że popędziłam dzisiaj znowu po płatki i będę teraz niczym Kopciuszek przebierać pół nocy płatki oskubując je z gorzkich końcówek. Uznałam jednak ostatnio, że warto oskubać płatki bo goryczka jest jednak mocno wyczuwalna gdy tego nie zrobimy. Także mam ambitny plan na dzisiejszą noc ;-) 

Poprzedni post dotyczył konfitury z dzikiej róży - KLIK, dzisiaj zaś chciałabym opisać bardzo prosty a jednocześnie bardzo efektowny sposób na wykorzystanie płatków róży. Mam tu na myśli przysmak z długimi tradycjami rodem z Indii, bardzo popularny również w Turcji - nazywa się Gulkand.

Gulkand jest bardzo doceniany w Ajurwedzie, gdyż ma ogromnie korzystne właściwości dla naszego organizmu. Oto niektóre z tych właściwości :
  • jest silnym antyoksydantem
  • spożywanie 2-3 łyżeczek dziennie pomaga przy leczeniu nadkwaśności żołądka i zgagi
  • jest doskonały na trawienie i poprawia apetyt
  • podobno również zmniejsza potliwość
  • usuwa toksyny z organizmu
  • kojąco działa na system nerwowy

Jak go przygotować Gulkand ?

Potrzebne nam będą :
  • świeże płatki róży - 2 pełne szklanki ubitych płatków
  • cukier drobny lub cukier puder - 1 szklanka
  • miód - 3-4 łyżeczki
  • świeżo zmielony kardamon (ewentualnie mielony kardamon w proszku)
  • opcjonalnie kilka kropel olejku różanego
Płatki najlepiej oskubać z białych gorzkich końcówek, po czym wypłukać w zimnej wodzie i wysuszyć na ręczniku.
W misce wymieszać ze sobą wszystkie składniki i przełożyć do suchego słoika. Potrząsnąć dobrze by wymieszać składniki ze sobą.

Słoik odstawiamy w słoneczne miejsce na kilkanaście dni i potrząsamy nim co jakiś czas.

A potem zajadamy...łyżeczką, zupełnie bezkarnie zamiast słodyczy ! 

I możemy jeść tłumacząc sobie, że to przecież właściwie lekarstwo :-)

Smacznego !
















czwartek, 2 czerwca 2016

Konfitura z dzikiej róży




Różany smak chyba uwielbiam od zawsze. Kiedyś był dla mnie rzadkością i swego rodzaju luksusem...trudno było bowiem znaleźć cokolwiek z różanym posmakiem. Do dziś wspominam czasy szkolne, gdy zdarzało mi się trafić w sklepiku szkolnym czasem na pączka z nadzienie różanym.

Ehhh to były słodkie chwile ;-) Do smaku różanego powróciłam kilka lat temu i staram się go wykorzystywać regularnie - a to w kruchych ciasteczkach, a to w babeczkach z kremem różanym -  KLIK  po przepis :-) 

Zapach dzikiej róży towarzyszył mi w latach szkolnych, bowiem dookoła szkolnego boiska rosły krzewy dzikiej róży i obezwładniały mnie zawsze zapachem...Gorzej bywało gdy podczas swawolnych przepychanek z kolegami, zdarzało się wylądować w owych krzewach ;-) 

W tym roku postanowiłam sama przygotować różne przetwory z róży...szczególnie dlatego, że cena przetworów różanych jest totalnie kosmiczna. Ale jak to ze mną bywa..chodzi też o tą cudną satysfakcję ;-) Teraz będę miała swoje własne konfitury i płatki w cukrze :-)

Nie jest prostym zadaniem nazbierać spore ilości płatków róży. Najeździłam się trochę po mieście w poszukiwaniu tych cudnych różowych krzaków...nie obeszło się bez przygód w postaci ulewy w trakcie zbierania czy też zadrapań od krzewów...bo przecież cieżko odpuścić głębiej rosnące kwiaty ;-)

Dzisiaj więc zaczynam od przepisu na bardzo prostą konfiturę z płatków dzikiej pachnącej róży. Niebawem zapewne doczekacie się kolejnych różanych przepisów.

Do przygotowania konfitury z róży podeszłam najpierw ambitnie...Pomyślałam, że pójdę w ślad naszych babć i poucieram płatki w makutrze, pożyczonej od cioci...Ehhh...po pierwszej  utartej w mękach partii, obolałych rękach i poszarpanych nerwach przerzuciłam resztę płatków do miksera i podziękowałam losowi za postęp techniczny :-)
Porzućcie więc ambicje i skorzystajcie z dobrodziejstwa naszych czasów - utrzyjcie konfiturę w mikserze :-)

Co potrzebujemy ?

  • płatki róży - dzikiej albo pachnącej odmiany ogrodowej
  • 2 razy więcej cukru pudru niż płatków - mierząc płatki wagowo
  • sok z cytryny
Przygotowanie :

Macie dwa warianty przygotowania takiej konfitury : wariant szybki i dla leniwych oraz wariant trochę czasochłonny i dla ambitnych. Zgadnijcie, który ja wybrałam ;-)

Wariant szybki to wrzucenie umytych i przesuszonych wcześniej płatków, cukru pudru i soku z cytryny do miksera i miksowanie do momentu uzyskania gładkiej masy. Uwaga konfitura będzie miała w sobie goryczkę z jasnych elementów płatków !

Wariant ambitny to taki, w którym po umyciu i osuszeniu obcinamy lub odrywamy z każdego płatka jasną nasadę, która nadaje gorycz konfiturze.

Ja sprawdziłam obydwa sposoby i powiem Wam szczerze, że wolę oczywiście ten bez goryczki...ale to jest czasochłonne. Spędziłam któregoś wieczora dwie godziny przed telewizorem obrywając nasady płatków - uzyskałam wtedy 2 słoiczki konfitury.
Więc jeśli macie czas to warto się przyłożyć, jednak nawet wersja z goryczką jest pyszna !

Możecie w tym przepisie oczywiście cukier puder zastąpić zwykłym cukrem, ale ciężko Wam będzie w mikserze utrzeć cukier tak, by był niewyczuwalny.

Ja tej konfitury nie pasteryzowałam, tylko schowałam do lodówki, bo może tam dość długo postać, ale wy możecie ją oczywiście zapasteryzować. 


Smacznego !






środa, 1 czerwca 2016

Pesto z liści rzodkiewki z miętą


pesto





Kocham swój ogród latem. Kocham go z wielu powodów, jednak chyba najbardziej kocham go za warzywa. Każdego dnia, gdy dane jest mi boso stąpać po rosie o poranku by zajrzeć na moje grządki odczuwam ogromnie szczerą radość. Cudownie jest patrzeć jak rośliny budzą się do życia i przyglądać się jak niemalże z dnia na dzień z nasion wyrastają zdrowe, świeże, pyszne...moje ! To takie uczucia znane zapewne wszystkim ogrodnikom :-) I później ta wspaniała świadomość, że wiem co jem i do daję mojemu dziecku...bezcenna ! Szczerze Wam powiem, że nie bardzo rozumiem ludzi, którzy mają ogrody i nie mają w nim żadnych ziół ani warzyw...przecież tak niewiele potrzeba by mieć swoje i jeść swoje. Rozumiem, że warzywniki bywają mało estetyczne w pięknych ogrodach. I ponieważ sama jestem estetką, moje warzywniki są niemalże ozdobą ogrodu. Są podwyższone i zrobione z podkładów kolejowych. Takie warzywniki absolutnie nie szpecą ogrodu, są bardzo wygodne i ładne. Szczerze polecam je każdemu :-)

W tym roku wszystko wyjątkowo pięknie rośnie tej wiosny, bo jest gorąco ale jednocześnie burzowo. Rośliny są cudnie nasycone wodą i słońcem.
W zeszłym roku wysiałam dużo rzodkiewki w różnych gatunkach. Oczywiście wysiałam ją zbyt gęsto i w pewnym momencie musiałam powyrywać część sadzonek by dać szansę wzrostu innym. Aż mnie serce bolało, że tyle się zmarnuje...

A w tym roku dla odmiany aż żałuję, że nie wysiałam więcej rzodkiewki ;-)
W tym roku w pełni wykorzystuję liście tych wyrwanych rzodkiewek - do jedzenia na surowo, na kanapkę, do sałatki ale przede wszystkim do pesto !

Pesto z liści rzodkiewki jest pyszne, łagodne i jest miłą odmianą dla tradycyjnego pesto z bazylii. Spróbujcie koniecznie !

Składniki pesto z liści rzodkiewki : 
  • liście rzodkiewki
  • czosnek - przeciśnięty przez praskę
  • sólo, pieprz
  • oliwa z oliwek
  • prażony słonecznik
  • odrobina soku z cytryny
  • mięta - opcjonalnie

Ja swoje pesto zrobiłam z miętą by nadać mu charakteru przy łagodnym smaku liści rzodkiewki, ale wy możecie równie dobrze zrobić je bez mięty a dodać na przykład rukolę do zaostrzenia smaku.

Smacznego !