Dzisiaj kolejna porcja inspiracji rodem z Sycylii...a w roli głównej Pan Bakłażan :-)
Do mojej podróży na Sycylię bakłażan był u mnie na liście warzyw niezbyt lubianych.
Jakimś trafem moje kubki smakowe nie tolerowały walorów bakłażana, który często bywał gorzki i dość dominujący w smaku. I choć kilkakrotnie podchodziłam do niego...co prawda jak do jeża ;-), to nigdy mi nie posmakował. W moim domu rodzinnym bakłażan nigdy nie gościł, więc nie miewałam też zbyt wielu okazji by się z nim zaprzyjaźnić.
Ale jak wiadomo nigdy nie jest za późno na nowe przyjaźnie ;-)
Będąc w przecudownym miejscu na Sycylii, o którym Wam już pisałam TUTAJ, miałam szansę spróbować bakłażana w wykonaniu gospodyni - pięknej i bardzo gościnnej Pani Sylvii oraz jej pomocnicy Andrei. Jak zobaczyłam na półmisku, że jednym z głównych dań obiadowych jest kotlet z bakłażana to prędko rozglądałam się po stole, czym innym mogłabym się najeść ;-) Jednak spróbować owego kotleta wypadało...
Kotlety przepięknie rumiane, idealnie przypieczone i chrupiące wyglądały bardzo zachęcająco...i ku mojemu zdziwieniu były przepyszne !!! Zupełnie pozbawione goryczki !
Uwierzcie mi...rzuciłyśmy się na nie jak szalone i wszystkie, co do jednej sztuki zniknęły ze stołu ;-) Nawet pytałyśmy o opcję dokładki, ale niestety nie było ich więcej, za to wynegocjowałyśmy by pojawiły się jeszcze na naszym stole innego dnia. Ba ! Nawet udało nam się pracować nad nimi razem z gospodynią w kuchni ! Zdradziła nam sekret przyrządzania tych kotletów. Jak tylko wróciłam do domu, postanowiłam je zrobić dla moich bliskich. I choć niestety nie wychodzą idealnie takie jak tam (Sylvia przyrządza je w magicznym piecu konwekcyjno-parowym) to zbliżyłam się do oryginału na tyle, że z mojego rodzinnego stołu też wszystkie zniknęły ;-)
Ufff...no dobrze, naopowiadałam a teraz czas na konkrety :-)
Kotlety robiłam na dwa sposoby - w piekarniku i na patelni. W piekarniku trwa to sporo dłużej, bo piekłam je około 25 minut, przewracając w między czasie.
Na patelni zaś trwa to dosłownie chwilkę, bo panierka łatwo może się przypalić.
W zależności od efektu, który chcecie uzyskać musicie sobie wybrać formę która Wam odpowiada : pieczone kotlety są bardziej suche - co mnie akurat odpowiada, natomiast te z patelni pozostają bardziej miękkie i wilgotne.
Składniki : ( z 1 średniego bakłażana zrobiłam 7 kotletów)
- 1 bakłażan
- natka pietruszki
- 2 jajka
- mąka
- ok 100g tartego parmezanu
- sól, pieprz
- bułka tarta - około szklanki
Przygotowanie :
- Bakłażana myjemy, odcinamy końcówkę z łodygą i kroimy na plastry wzdłuż, odcinając skrajne warstwy skórki. Plastry powinny mieć ok 1cm.
- Plastry solidnie solimy po obu stronach i odkładamy na 15 minut by puściły wodę.
- W międzyczasie przygotowujemy sobie jeden talerz z roztrzepanymi jajkami do maczania kotletów, a drugi z mąką.
- W misce przygotowujemy panierkę : wsypujemy bułkę tartą, parmezan i posiekaną pietruszkę. Doprawiamy solą i pieprzem do smaku.
- Gdy kotlety już "płaczą" wodą, wyciskamy płyn dłońmi ściskając plastry w dłoniach, osuszamy ręcznikiem papierowym i odkładamy na bok.
- Osuszone kotlety maczamy po kolei w mące, jajku i panierce i wkładamy do piekarnika albo smażymy.
- Pieczemy w temperaturze 200-220 ° C przez około 25 minut, obracając na drugą stronę w trakcie pieczenia lub smażymy na patelni.
Smacznego !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz